sobota, 14 marca 2015

Rozdział 11

Przez trzy dni nie robiłam nic konkretnego. Dwa razy spotkałam się z Louis'em, a raz spotkałam Dave'a. Ochroniarz obiecał mi, że za kilka dni zadzwoni i umówimy na się na zrobienie czegoś szalonego. Już nie mogę się doczekać. Od dziecka marzyłam żeby skoczyć ze spadochronu albo na takim prawdziwym bungee. Oby moje marzenie się spełniło.
Co do Niall'a to między nami było dobrze. Pisaliśmy od czasu do czasu. Chłopak proponował spotkanie, ale napisałam, że ostatnio źle się czuje. Oczywiście kłamałam. Fizycznie czułam się świetnie. Gorzej z moim stanem psychicznym. Myślałam, że ta umowa z szatynem jest dobrym pomysłem, ale chyba się przeliczyłam. Nie potrafię spędzić czasu z Niall'em nie myśląc o tym, że to z nim chciałabym się całować. Że to on powinien nazywać mnie 'kochaniem' czy 'skarbem'. Że to on jest tym właściwym chłopakiem. 
Z drugiej strony Louis jest fantastyczny. Serio, mega fantastyczny. Zabawny, miły, przystojny i bardzo dobry w łóżku. Mogłabym ich porównać, ale to by było nie fair, ponieważ dużo bardziej podoba mi się Niall, a z Louis'em robiłam te wszystkie rzeczy. W sumie gdyby blondyn nie był sławny to między nami byłoby na pewno coś więcej. No cóż. Życie nie zawsze jest perfekcyjne, a ja nie chcę przeżywać załamanie po moim powrocie do NY. Dobrze, że do Louis'a nic nie czuję, to by była kompletna katastrofa.
Tak wogóle to muszę pomyśleć o mojej przyszłości. Skończyłam właśnie szkołę i nie mam pojęcia co chcę robić w przyszłości. Może zrobię sobie roczną przerwę tak jak moja siostra? Ona skończyła szkołę rok temu i postanowiła odpocząć od nauki. Zamieszkała przez ten czas z rodzicami i zrobiła sobie 12-nasto miesięczne wakacje. To był dla niej naprawdę dobry pomysł, bo odżyła i teraz jest gotowa żeby pójść na te jej studia psychologiczne. Jeśli mieszka się w takim mieście jak Nowy York to jest to bardzo dobry zawód. Ciągle tam same rozwody, po których dzieciaki nie mogą się pozbierać i skłóceni rodzice zapisują je na te terapie do psychologa, który albo im pomoga albo i nie. Zdarzają się też inne przypadki, ale jest tego naprawdę za dużo, żeby spamiętać je wszystkie.
Ja nigdy nie myślałam o tym jak będzie wyglądać moja przyszłość, ale tak szczerze to właśnie to jest mój największy strach. Nie mam żadnego talentu. No chyba, że wydawanie rozkazów i mocny charakter się liczą. Kiedyś myślałam nad lekarzem, ale stwierdziłam, że widok krwi mnie obrzydza. Kiedy byłam młodsza rodzice powtarzali mi, że z moim fantastycznym władczym uosobieniem byłabym dobrym prawnikiem. Teraz gdy jestem starsza, myślę, że może mieli rację i powinnam zastanowić się nad właśnie tymi studiami.
Moja decyzja jest taka: robię sobie rok przerwy, w trakcie którego zdecyduję, jaka droga życiowa jest dla mnie najlepsza.
Leżałam na łóżku i wyobrażałam sobie jak bym wyglądała w tej długiej prawniczej todze, kiedy poczułam obok siebie wibracje. Nie patrząc na wyświetlacz obebrałam.
-Słucham?-Powiedziałam miłym tonem.
-Cześć Sarah, tu Dave.
-Cześć, co tam?-Zapytałam grzecznie. Miałam jakiś taki dobry humor.
-Pamiętasz jak obiecałem ci, że kiedyś zrobimy coś szalonego?-Nagle mój entuzjazm jeszcze bardziej sie powiększył.
-No pewnie, że pamiętam.
-W takim razie bądź gotowa na 15. Zabieram cię na skok spadochronem.-Moja mina wyglądała jak duże O. Nareszcie spełnie swoje marzenie!
-Już nie mogę się doczekać, wyślę ci mój adres sms-em.-Ochroniarz przytaknął i powiedział jeszcze, żebym nie ubierała się za grubo tylko lekko i przewiewnie.

Boże, to już zaraz. Za kilka minut przyjedzie po mnie Dave i naprawdę nie mogę się już tego doczekać. To doświadczenie zapamiętam do końca życia. Nie wiele osób ma szansę skoczyć ze spadochronu i to jeszcze z kimś doświadczonym. Założyłam na siebie jedne z moich grubszych getrów, podkoszulkę, a na nią sweter. Miało być lekko, przewiewnie i na pewno wygodnie, więc tak jest.
Postanowiłam nie powiadamiać rodziny, nawet Jade, o tym, że zrobię tą szaloną rzecz, ponieważ wiem, że za pewne by mi zabronili. Powiedziałam tylko, że wychodzę z kolegą, a Jade oczywiście, że nie jest to Niall, ani Louis. Była zawiedziona tym pierwszym, ale próbowała po sobie tego nie pokazać.
Nie mogłam usiedzieć w miejscu, dlatego bardzo sie ucieszyłam kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Niestety za nimi stał ktoś inny. Louis.
-Cześć słonko.-Chłopak dał mi buziaka, a ja zaprosiłam go do środka.
-Louis, posłuchaj. Dzisiaj nie mogę, zaraz przychodzi do mnie kolega i idę z nim coś zrobić.-Powiedziałam lekko krzywiąc twarz. Nie zabrzmiało to najlepiej. Szatyn uniósł zdziwiony brew i skinął głową.
-Dobrze, ale powiedz mi co będziesz z nim robić.-Westchnęłam.
-Okej, tylko nie krzycz.-Pokiwał glową, więc kontynuowałam.-Ja-będę skakać ze spadochronu, razem z nim.-Uśmiechnęłam się lekko, a oczy Louis'a się powiększyły dość bardzo.
-Co? Zwariowałaś! Przecież coś może ci się stać!-Położyłam swoją dłoń na jego buzi, a on momentalnie zamilkł. Drugą dłoń podniosłam do swojej twarzy i palec wskazujący położyłam na swoich ustach. Zrobiłam ten dźwięk 'Sz' i zdjęłam obie swoje dłonie.
-Spokojnie, Dave jest wyszkolony i już nie raz skakał. Nim mi się z nim nie stanie.-Zapewniłam Louis'a. Chwilę się zastanawiał, ale w końcu zrozumiał i z westchnieniem skinął głową. Uśmiechnęłam się do niego i zbliżyłam z chęcią pocałowania, ale znowu zadzwonił dzwonek do drzwi.-To pewnie on, pójdę otworzyć.
Nie myliłam się, za drewnem stał ochroniarz z wielkim uśmiechem na ustach. Przytulił mnie i dał buziaka w policzek, a ja zaczęłam się ubierać do wyjścia. W korytarzu stanął Louis i tak jak Niall kilka dni temu, zmrużył na mojego kolege oczami. Dave podszedł do niego i przedstawił się, a szatyn, co mnie bardzo zdziwiło, odwzajemnił jego gest. Jestem pewna, że chłopak tylko się o mnie troszczy. Nie jest zazdrosny, co dało mi do myślenia, że on nic do mnie nie czuje. Ucieszyłam się i podeszłam do nich.
-To co Dave? Jedziemy?-Zapytałam, a mężczyzna skinął głową. Powiedział, że poczeka w samochodzie i wyszedł. W korytarzu zostałam tylko ja i Louis. Podszedł do mnie i przytulił.
-Uważaj na siebie i zadzwoń kiedy już wylądujesz.-Uśmiechnęłam się i mocniej w niego wtuliłam.
-Zrobię tak.

Godzinę później, helikopter

-Pamiętasz co masz robić?-Zapytał mnie Dave. Pokiwałam głową na tak. Brunet wyjaśnił mi wszystko, a ja starałam się wszystko zapamiętać. Wystarczy że będę mocno trzymać swoimi nogami jego nogi, a moje ręcę będą wzdłuż mojego ciała. Wydaje się proste, ale jestem naprawdę zestresowana i boję się, że wszystkiego zapomnę, kiedy będziemy lecieć. Gdy nasza odległość od ziemi będzie odpowiednia Dave otworzy spadochron i wszystko będzie w porządku. Oby wyszło w porządku.
-Powtórz mi jeszcze raz, z jakiej odległośc od ziemi skaczemy?
-1300 metrów.-Nabrałam powietrza i jeszcze bardziej się zestresowałam.-Spokojnie Sar, będzie dobrze.-Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się do niego.
Pilot ogłosił, że za 3 minuty osiągniemy odpowiednią wysokość i będziemy mogli skoczyć. Mimo strachu bardzo chciałam to zrobić. Byłam pewna, że z Dave'em nic mi nie grozi i wszystko pójdzie w porządku. Tego postanowiłam się trzymać. Nie wiem, kiedy minął ten czas, ale dosłownie teraz przede mną otwierają się 'drzwi' przez które mamy wyskoczyć. Ochroniarz przytulił mnie ostatni raz, pocałował w głowę i wyszeptał, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
Wylecieliśmy. Zrobiłam tak jak mówił mi Dave. Objęłam go nogami, a ręcę położyłam wzdłuż ciała. Brunet oznajmił mi że przelecieliśmy 100 metrów. Przed wylotem powiedział, że spadochron trzeba otworzyć kiedy będziemy 400 metrów od ziemi., a lecieć będziemy około minuty. Rozglądałam się dookoła i spodobał mi się widok, który widziałam. Pode mną znajdowała się piękna polana, w kolorach takich jak żółty, pomarańczowy, zielony czy brązowy. Cudowny widok. Żałowałam, że nie mogę tego nagrać, albo zrobić chociaż zdjęcia. W oddali można było zauważyć Londyn. Widziałam wysokie wierzowce i samoloty, które wylatywały z lotniska. Pomyślałam o tym, że chciałabym umieć latać. Łatwo byłoby uciec od tych wszystkich problemów, które nas atakują z każdej strony. Chciałabym mieć teraz przy sobie Niall'a i z nim widzieć te śliczne krajobrazy. Na pewno jemu też by się spodobało.
Z myśli oderwał mnie głos Dave'a oznajmiający, że do ziemi zostało około 850 metrów. Już niedługo będziemy lądować. Ciekawe czy Louis powiedział mojej siostrze o tym gdzie pojechałam. Nie zdziwiłabym się gdyby tak zrobił, chodź mam nadzieję, że zatrzymał mój sekrecik dla siebie. Mama i tata zabiliby mnie za to, że nie powiedziałam im o tym co chcę zrobić. Właściwie o tym co teraz robię. Nie myśleliby pewnie o tym, że przeżyłam i doznałam takiego wspaniałego uczucia wolności, tylko o tym, że było to niebezpiczne.
-Zostało jeszcze 450 metrów, zaraz otworzę spadochron.-Powiedział Dave, a ja zaczęłam żałować, że nie wybraliśmy większej odległości od ziemi. Te 50 metrów pokonaliśmy szybko i kiedy Dave chciał otworzyć spadkochron, to on nie chciał wyjść. Na początku mnie uspokajał i powiedział, że czasami to się zdarza, ale kiedy byliśmy 100 metrów niżej on również zaczął panikować. Przeklinał na spadochron i ciągle próbował go otworzyć. Udało mu się dopiero kiedy do ziemi zostało nam 100 metrów i mimo rozłożonego materiału i tak lecieliśmy szybko. Gdy bardzo blisko nas widziałam ziemie, zaczęłam krzyczeć. Ochroniarz próbował zapanować nad naszą prędkością jak i nade mną. Nie panując na swoimi ruchami puściłam nogami chłopaka. Krzyczał na mnie, że mam go złapać, ale ja byłam za bardzo przestraszona żeby go słuchać. Poczułam ból. Wylądowaliśmy. Na początku nie mogłam się skupić, na niczym innym niż na tym, że żyje i nic mi nie jest. Chyba, bo właśnie wtedy poczułam ból w prawej nodze. Krzyknęłam z powodu bólu, ale to nic nie dawało. Ból trwał i nasilał się z każdą sekundą. Dave mówił coś do mnie, ale nie słuchałam go. Łzy zaczęły cieknąć strumieniami po moich policzkach. Jeszcze bardziej przeraziłam się kiedy zauważyłam krew. Spływała po mojej nodze. Nie wytrzymując widoku czerwonej cieczy, zemdlałam.



PRZECZYTALEŚ? SKOMENTUJ :)
Dobra dodałam. W końcu. Nie ma Niall'a, ale nie smućcie się w następnym rozdziale będzie go dużo. Co tu się dzieje? Sarah będzie w szpitalu? Jak myślicie? Będą przez to jakieś komplikacje? Możliwe. Przepraszam jeszcze raz, że tak długo nie było rozdziału, ale już pisałam dlaczego :) Jak coś to nie wiem czy wszystko co napisałam o tych skokach ze spadochronu jest prawdą, wymyślałam to sobie. Dziękuję za 2000 wyświetleń! Okii do nastepnego x

5 komentarzy:

  1. Super oby Sarah się nic nie stało poważnego
    xczekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje że z Sarah będzie wszystko dobrze szkoda ze troszkę krótki. Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja opublikowana! http://recenzjefanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog! Czekam na nn
    http://moja-mroczna-pasja.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :) Nie cdzekaj z next! Oby nic się jej nie stało :(

    OdpowiedzUsuń