niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 8

-Powiesz mi w końcu co się stało?-Zapytała. Spojrzałam na jej twarz. Postanowiłam nie owijać w bawełne.
-Przespałam się z Louis'em.


-Czekaj co?-Krzyknęła Jade.
-Dobrze słyszałaś.-Warknęłam zła. Niech nie karze mi tego powtarzać. Może i mi się podobało i Louis jest przystojny i wogóle, ale wstydzę się tego i jest mi głupio. 
-Dobra, przepraszam.-Podniosła w obronie ręcę.-Po prostu nie mogę w to uwierzyć. Co na to Niall?
-Nic, nie powiedzieliśmy mu i raczej nie powiemy. Mam nadzieję, że od ciebie też się nie dowie.-Wskazałam na nią palcem, mrużąc oczy. 
-Oczywiście, że nie.-Pokręciła głową.-Za kogo mnie masz?
-Za starszą siostre, która przez całe moje życie razem ze swoją przyjaciółeczką mi dokuczała.-Powiedziałam to co od dawna leżało mi na sercu. Ostatnio z Jade zbliżyłyśmy się do siebie. Kiedyś prowadziłyśmy ciągłą wojnę. Teraz żyjemy jak dwie najlepsze przyjaciółki. Dobrze jest mieć taką siostre. Nie chce jej już stracić. Spuściła głowę i zaczęła sie bawić palcami.
-Przepraszam.-Wyszeptała. Usłyszałam jak głos jej się łamie.
-Hej Jade, nie płacz. Teraz jest ok. Tylko po prostu niech tak zostanie. Dobrze?-Pogłaskałam ją po plecach. Skinęła głową w zgodzie. Nie zastanawiając się dłużej przytuliłam ją. Od razu to odwzajemniła. Takie powinny być siostry. Wogóle, takie powinno być rodzeństwo. Nie powinno się kłócić, tylko być przy sobie. Zawsze. Bo gdy chłopak cię rzuci albo pokłócisz się z mamą czy tatą, a twoja przyjaciółka wyjedzie. To do kogo pójdziesz? Do rodzeństwa. Kiedyś zazdrościłam tym co go nie mieli, ale teraz. Jade jest bardzo pomocna i na prawdę przydaję sie w takich trudnych sytuacjach jak ta w której jestem teraz.
-Co teraz zrobisz?-Zapytała mnie po kilku minutach ciszy. 
-Ja-nie wiem. Chyba po prostu zapomnimy o tym i będziemy starali się zatrzymać to w tajemnicy.-Lekko się uśmiechnęłam. Siostra skinęła głową i już o nic nie pytała. 
Postanowiłam wziąć prysznic i przebrać się, ponieważ w sukience nie jest raczej wygodnie kiedy chodzisz w niej cały dzień. Założyłam czarne dresy i zwykły biały t-shirt. Zeszłam na dół do salonu. Na kanapie siedziała babcia razem z mamą. Usiadłam obok nich nic nie mówiąc. Mam nadzieję, że nie wiedzą, że wróciłam dopiero nad razem. Chyba nie, bo kiedy siedziałam z nimi już jakieś półgodziny, one nadal nic nie mówiły. Oglądałyśmy jakieś talk-show, w którym co chwile zmieniali się goście. Teraz był Johny Deep. Nie rozmawiali o niczym konkretnym. Prezenter pytał się czy będzie występował teraz w jakims filmie. On coś tam odpowiedział, ale nie słuchałam go. Poczułam wibrację w kieszeni dresów. Odczytałam sms-a.

Od:Niall
Spotkamy się? x

Do:Niall
Może jutro, źle się dziś czuje :)
Schowałam telefon do kieszeni, ale znowu ktoś do mnie napisał. Z westchnięciem wyciągnęłam telefon.

Od:Niall 
:(

17:15, dom babci Sarah i Jade

Moja siostra od godziny rozmawiała z Broke, a ja nie miałam co robić. Londyn, jak to Londyn. Z pogodą może być różnie, więc na dwór nie mam co wychodzić. Może przejdę się na jakieś zakupy? Tak, to dobry pomysł. Ubrałam sie w czarne rurki i szarą tunikę z liczbą 18, którą włożyłam do spodni. Oznajmiłam mamie, że wychodze pokręcić sie po mieście, a ona dała mi 50 funtów. O to mi chodziło.
Od wyjścia z domu minęło około 30 minut, a ja siedzę w kawiarni pijąc karmelowe latte. Dziś w galeri jest mnóstwo osób. Kolejki ciągną się i można w nich stać nawet godzinę. To nie był chyba dobry pomysł żeby tu przyjść, ale skoro już jestem to mogę chociaż poszukać czegoś ładnego. Położyłam pieniądze na stoliku i wyszłam z kawiarni. Kierowałam się do jednego ze sklepów, w którym było mniej ludzi. Kiedy do niego weszłam skierowałam sie do działu dla kobiet. Szukałam na wieszakach rzeczy w moim stylu, ale nie mogłam nic takiego znaleźć. Rozglądąłam się do okoła za czymś co wpadnie mi w oko. Nagle zauważyłam śliczne szpilki po drugiej stronie sklepu. Jak najszybciej do nich podeszłam i chwyciłam pierwszego. Obejrzałam dokładnie i stwierdziłam, że są idealne. Kiedy sięgałam do drugiego, ktoś nagle sprzątną mi go z przed nosa. Podniosłam głowe, napotkując spojrzenie jakiejś blondyny. Miała ostry makijaż. Trzymała jedną szpilkę, a ja drugą. Zmrużyłam na nią oczy. Nie zostawię tak tego, pierwsza je zauważyłam. 
-Czy mogłabyś mi oddać drugą szpilkę?-Zapytałam grzecznie. 
-Pff, chyba kpisz. Pierwsza je zauważyłam. Ty mi oddaj.-Spojrzałam na nią zdziwiona. Ale zdzira. Pierwsza do nich podeszłam, a ona zjawiła się znikąd.
-Żartujesz sobie? Oddawaj!-Krzyknęłam i zaczęłam jej go wyrywać. Muszę przyznać miała siłe, ale ja nie poddaje się łatwo. Nagle poczułam jak coś wbija się w moja stope. Puściłam buta upadając na ziemie. Spojrzałam szeroko otwartymi oczami na twarz tej idiotki. Nadepnęła mnie. Zrobiła to specjalnie. O nie nie nie. Nie będę tego tolerować.
-Ze mną się nie zaczyna.-Podniosła dumnie głowę i kiedy odwracała się z moimi butkami z rękach, ja pociągnęłam ja za nogę. Upadła obok mnie. Widać było, że nie spodziewała sie tego. 
-To ze mną się nie zaczyna.-Usiadłam obok niej wyrywając jej buty z rąk. Upuściła jedną szpilke, tylko po to żeby zacząć szarpać mnie za włosy. Jaka suka. Nie byłam jej winna. Kopnęłam ją obok żeber, a ona zajęczała z bólu. Dobrze niech się męczy. Mnie też bolało to szarpnięcie. Obok nas zebrała sie dośc spora grupka gapiów, ale nie przejełam się tym za bardzo. Kopałyśmy sie  i wyzywałyśmy. Gdzieś z daleko słyszałam krzyki ochrony, ale na to też nie zwróciłam uwagi. Poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i odciąga od tej debilki. Ją też ktoś podniósł. Wymachiwałam nogami i krzyczałam żeby ten ktoś mnie odstawił, bo jemu też przyłoże, ale nie słuchał mnie. Moje nogi stały na prostym gruncie i kiedy znowu chciałam ruszyć z pięściami na ta wariatkę, ktoś znowu mnie do siebie przyciągnął. 
-Panienko, proszę się uspokoić, to wtedy pani nie ukaramy.-Usłyszałam głos nad sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego ochroniarza. Wyglądał na około 25 lat. 
-Przepraszam, ale ta idiotka zabrała mi buty, które ja pierwsza zauważyłam.-Koleś się uśmiechnął i pomachał głową na boki. Jaki bezczelny. Śmieje się z mojego nieszczęścia i pechu. 
-Dobrze w takim razie zaraz to załatwimy.
Siedziałam na krzesełku w pomieszczeniu dla ochroniarzy. Nie wiem, która była godzina, ale wiem, że wyglądam okropnie i te śliczne szpilki należą się mnie. Obok mnie na krześle siedziała Holly. Tak miała na imię ta blondyna, która uważała, że buty należą się jej. Była jakaś pomylona, ale skądś ja kojarzyłam. Nieważne. Ochroniarze postanowili, że przejrzą nagrania ze sklepu i zobaczymy kto pierwszy podszedł do tych butów. Jestem pewna, że byłam to ja. Powiedzieli również, że ta która je pierwsza zobaczyła będzie wolna, a ta która okłamuję dostanie kare, za wcięcie bójki. Bardzo dobrze, zasłużyła sobie na to ta cała Holly. Nagle do pokoju wszedł jeden z pracowników galeri razem z..Laurą. Co robi tu mama Niall'a? Chyba nie jest spokrewniona z tą laską co nie? A co jeśli to jej rodzina i ta Holly to jakaś kuzynka Niall'a? Boże, zabij mnie. Kobieta podeszła do nas i kiedy zobaczyła, że ja też tu jestem zamurowało ją. Pewnie nie mogła uwierzyć, że to ja jestem dziewczyną która pobiła się z jej rodziną czy kim tam oni są. Trochę było mi głupio, ale to nie ja zaczęłam. Laura stanęła obok fotelu na którym siedziałam ja i patrzyła się na nas.
-Sarah, kochanie, to ty się biłaś z Holly?-Zapytała.
-Tak, ale co ty tu robisz Lauro, znasz ją?-Wzkazałam palcem na dziewczynę. Mama Niall'a skinęła głową.
-To jest, uh.-Chciała coś powiedzieć, ale nie mogło jej to wyjść z ust. Holly postanowiła jej w tym pomóc.
-Jej syn to mój chłopak. Poznałam od razu, że jesteś Sarah, niby najlepsza przyajciółka Niall'a, o której nigdy mi nie wspominał, ale nie chciałam ci mówić. Wolałam żebyś sama się domyśliła.-Spojrzała na mnie mrużąc oczy. Dziewczyna? No tak. Przecież on ma dziewczyne. Kompletnie o tym zapomniałam. Kiedy chciałam cos powiedzieć, do pokoju wszedł ochroniarz, który odciągnął mnie od Holly. Stanął obok biurka i spojrzał na mnie.
-Panienko, jesteś wolna i te buty. Uh, dostajesz je za darmo. Są na koszt sklepu.-Spojrzałam z triumfem w oczach na dziewczyne i wstałam zadowolona. Dave, bo tak miał na imię ochroniarz, trzymał w rękach torbe, w których były moje buciki. Wzięłam ją od niego i uśmiechnęłam się. Pożegnałam się z Laurą i wyszłam z pomieszczenia. 


-Boże, niezła jesteś.-Jade, śmiała się ze mnie opatrując moją krwawiącą wargę. Moja twarz była podrapana w niektórych miejscach, przez paznokcie Holly, a warga przecięta. Syknęłam kiedy siostra mocniej przycisnęła wacik z wodą utlenioną do moich ust.-Przepraszam.-Powiedziała, patrząc mi w oczy.-Ale patrz, buty zdobyłaś.-Zaśmiałyśmy się obydwie. Nie powiedziałam jej jeszcze, że dziewczyną która się ze mną biła była Holly, ale powiem jej.-Dobrze, że babcia i rodzice cię nie widzieli, bo by zawału dostali, a babcia jako pierwsza.
-Taa, Jade muszę ci coś powiedzieć.-Odłożyła wacik na szafke, odsunęła się lekko ode mnie i zaczęła mnie słuchać.-Ta dziewczyna, to było Holly.-Na początku nie rozumiała o co mi chodzi, ale później jej oczy szeroko się otworzyły. Już wiedziała.
-Holly jak zdzira Holly? Holly jak udawana dziewczyna Niall'a?-Skinęłam głową.
-To nie wszystko.-Widziałam jak w oczach Jade tworzy się zainteresowanie i skupienie.-Przyjechała po nią mama Niall'a, Laura.-Moja siostra ze zdziwienia tylko opadła na łóżko. Położyłam się obok niej. Miliczałyśmy przez pewien czas. Nie wiem ile czasu minęło i szczerze miałam to gdzieś. 
-Twoje życie wygląda jak film albo cholerne fanfiction.-Obróciłam głowe w strone siostry i słuchałam jej dalej.-No bo patrz. Poznajesz sławnego piosenkarza, jest cudownie, ale później ktoś was przyłapuje i wszystko się kończy. Następnie zaczynacie się przyjaźnić, ale jednak jest między wami pewne napięcie. Idziesz na impreze z jego najlepszym przyjacielem i lądujesz z nim w łóżku. Następnego dnia idziesz na zakupy gdzie spotykasz jego dziewczyne i bijesz się z nią, a później na to wszystko jeszcze przychodzi jego matka. No czy nie mam racji?-Zapytała.
-Masz, ale jest pewna różnica między moim życiem, a filmem.
-Jaka?-Jade spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami i z powrotem spojrzałam na sufit.
-Nie wiem, ale to nie możliwe, żeby ta historia skończyła się szczęśliwie. 

22:00, Pokój Sarah i Jade

Moja siostra brała kąpiel, a ja siedziałam na łóżku ubrana w piżame. Przede mną leżała torba z moimi wygranymi butkami. Chciałam je obejrzeć i poczuć się dumna z siebie samej. Otworzyłam pudełko. Leżały tam. Moje śliczne lakierowane szpileczki. Od dziś są to moje ulubione buty. Wyjęłam je i założyłam. Byłam zdziwiona no bo ich wcześniej nie przymierzałam, a pasowały idealnie. Kiedy chciałam już je schować, zauważyłam na dnie pudełka karteczkę złożoną na pół. Co to jest do cholery? Nie zastanawiając się długo wyciągnełam ją i otworzyłam. Pochyłym pismem było napisane krótkie coś.

Okłamałem cię, wcale nie sklep za nie zapłacił tylko ja. To mój numer 674635008 mam nadzieję, że zadzwonisz i się spotkamy.
Ochroniarz Dave. 


JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ TO SKOMENTUJ :) To dla mnie bardzo ważne. 
Daję 8 wcześniej, ponieważ stwierdziłam, że w następny tydzień wyjeżdżam i nie będę miała czasu pisać i dodawać rozdziałów. W tym tygodniu też się coś pojawi, ale nie potrafię powiedzieć konkretnie kiedy. Dave niedługo będzie w bohaterach, więc będzie można zobaczyć jak wygląda. Dziś taki rozdział bez Niall'a i jest on tylko taki przejściowy, ale w następnym może się pojawi, a może nie. Zobaczę jeszcze. Buziaki :* 





4 komentarze:

  1. Kolejny chłopak zakochany w Sarze
    czekam co stanie się dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next! Jeju już się nie mogę doczekać co z Niallem i Sarą :( :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to szkoda tylko że długo trzeba czekać na rozdziały ale i taak koochaaaam dziękuję ze to piszesz i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no, klimat jak z Violetty :D I nie 'cholerne fanfikcion' tylko świetne ;D

    OdpowiedzUsuń