sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 6

Przez ostatnie trzy dni, ani Niall, ani ja nie odezwaliśmy się do siebie. Chyba każde z nas nie miało odwagi. Nie mam pojęcia co on zrobiłby gdyby mnie spotkał. Zachowaywałby sie tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali? A może zignorowałby moją prośbę i rzucił na mnie obdarowując mnie pocałunkami? Tego się nie dowiem w najbliższym czasie albo poprostu nigdy. Pewnie on o mnie zapomniał i teraz zabawia się z kolejną naiwniaczką. Też muszę zapomnieć o całym poprzednim tygodniu. Zrobię to dla własnego dobra.
Dopiłam herbatę do końca, odeszłam od okna i skierowałam się do kuchni. Przy stole siedziała moja siostra. Czytała jakąś gazetę plotkarską.
-Nie piszą już o Niall'u i Tobie.-oznajmiła delikatnie na mnie spoglądając.
-To dobrze.-powiedziałam odstawiając pusty kubek do zlewu.-Pewnie już o tym zapomnieli. Tak samo jak Niall o mnie.
-Nie zapomniał o tobie. Dzwonił do mnie kilka razy i pytał się jak się czujesz. Martwi się.-odłożyła gazetę na stolik i spojrzała na mnie smutnymi oczami. Ciekawe skąd miał jej numer?-Ja też się martwię.
-Nie potrzebnie.-powiedziałam zimno. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, przewróciłam oczami i poszłam otworzyć. Za drzwiami stało mnóstwo osób z aparatami, kamerami i mikrofonami. Od razu je zatrzasnęłam. Po chwili w korytarzu pojawiła się moja siostra.
-Kto to?-zapytała.
-Mówiłaś, że zapomnieli.-zdziwiona Jade podeszła do drzwi i je otworzyła. Kiedy zobaczyła kto tam stoi zrobiła wielkie oczy i natychmiast je zamknęła.
-Ups. To była chyba cisza przed burzą.-spojrzałam na nią mrużąc oczy i chwile się nad czymś zastanowiłam.
-Jak wyglądam?-zapytałam. Siostra spojrzała na mnie jak na idiotkę i odpowiedziała, że jest ok. Westchnęłam lekko zdenerwowana, przeczesałam ręką włosy i wyszłam do dziennikarzy. Od razu zostałam zalana lawiną pytań z ich strony. Zrobiłam ruch ręką, żeby byli cicho i zaczęłam mówić.
-Domyślam się, że jesteście tu z powodu plotek na temat mojego romansu z Niall'em. Zapewniam was, że to co powiedział w wywiadzie jest prawdą i nic poza przyjaźnią nas nie łączy. Nie mam nic więcej do dodania.-Odwróciłam się i weszłam z powrotem do domu. Jade spojrzała na mnie z szokiem na twarzy, ale ja nie zwracając na nią uwagi pobiegłam po schodach do naszego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i starałam się nie rozpłakać. Cieszę się, że nie było rodziców i babci w domu. Dobrze, że pojechali na zakupy. Nie chciałam żeby na to patrzyli.
Jakąś godzinę później podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Wyjrzałam na podwórko i zobaczyłam, że zamiast samochodu reporterów, na podjeździe stoi auto babci. Odjechali. Uff. Nagle naszła mnie ochota aby pobiegać. Muszę zapomnieć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Ubrałam czarne legginsy i krótki czarny top (na dworze jest około 20 stopni), włosy związałam w kitkę. Zgarnęłam z szafki telefon i słuchawki. Ruszyłam schodami na dół. W salonie siedzieli rodzice i babcia. Oglądali, o mój boże. Mnie. Byłam pokazana w telewizji. Nie chciałam zamieszania, więc rezygnując z wzięcia wody z lodówki podeszłam do drzwi i wyszłam. Usłyszałam jeszcze tylko krzyk taty, żebym nie wychodziła, ale go zignorowałam. Ruszyłam chodnikiem w strone najbliższego parku, do którego chodziłam z rodziną kiedy byłam mała. Kiedy tam dobiegłam włorzyłam do uszu słuchawkim, włączyłam losową playliste i pobiegłam prosto ścieżką. Po drodze mijałam różnych ludzi. Niektórzy byli z dziećmi, a niektórzy z psami. Nagle usłyszałam krzyk. Obejrzałam się za siebie, ale nic nie widziałam.
-Uważaj!-Upadłam i poczułam ból w rameniu. Ktoś na mnie leżał.-Przepraszam, nie chciałem. Zagapiłem się.-Podniosłam zdrową ręke do góry, aby uciszyć chłopaka. Spojrzałam na niego i się przeraziłam.-O hej Sarah.-uśmiechnął się do mnie. Wstał i podał mi ręke. Skorzystałam z jego pomocy i po chwili stałam w pionie. Zaczęłam się rozglądać do okoła, bo jeśli jest tu Louis musi być i Niall.-Spokojnie. Nie ma go ze mną. Jestem sam.-Westchnęłam szczęśliwa i wróciłam wzrokiem na chłopaka. Widziałam jak się na mnie patrzył. Skanował mnie wzrokiem. Najdłużej patrzył na moje nogi. Przygryzł wargę i spowrotem spojrzał na moją twarz.-Mam nadzieję, że nic ci nie zrobiłem.-Mówiąc to podszedł do mnie i stanął na prawdę blisko. Za blisko. Boże najpierw Niall, teraz Louis. Co się ze mną dzieje? Co się z NIMI dzieje?
-Trochę mnie boli lewe ramię, ale to nic wielkiego.- uśmiechnęłam się, patrząc na jego twarz. Patrzyliśmy sobie w oczy. Podniósł ręke, która po chwili znajdowała się na moim bolącym ramieniu. Pogłaskał je, potrzymał jeszcze chwile i opuścił. Okay. To było lekko dziwne.
-Emmm..-podrapał się po karku, odchodząc trochę dalej ode mnie.-Może pójdziemy na przeprosinowe lody?-zapytał.
-Przyszłam tu zrzucać kalorie, ale niech będzie.-Louis się zaśmiał.
-Jakie kalorie? Jesteś śliczna i masz idealne ciało-to znaczy figure.-uśmiechnął się szeroko, a ja to odwzajemniłam. To miłe co mówi.
W lodziarni byliśmy 10 minut później. Po drodze rozmawialiśmy na wszystkie tematy. Chłopak jednak pomijał temat Niall'a za co byłam mu bardzo wdzięczna. Kiedy kupiliśmy lody, wróciliśmy z powrotem do parku.
-Wiesz co Sarah? Na początku bardzo mi się spodobałaś i nadal tak jest. Ale to Niall zaczął się z tobą spotykać, więc odpuściłem.-wyznał mi chłopak. Wow jest mega otwarty. W sumie to fajnie wiedzieć, że podobam się tylu facetom. I to jeszcze mega przystojnym.
-Mi na początku tez wpadłeś w oko, ale no cóż, sprawy inaczej się potoczyły.-zatrzymaliśmy się. Patrzyłam w jego oczy, których odcień był piękny. W sumie to miał podobny kolor oczu do Niall'a.
Przestań o nim myśleć.
-Gdybyś nie była ważna dla Niall'a, pocałowałbym cie teraz.-wyszeptał z twarzą bardzo blisko mojej. Popatrzył się na mnie jeszcze chwilę, ale w końcu się odsunął. Rozumiem go. Niall to jego kumpel. Zresztą ja też nie czułabym się najlepiej gdyby mnie teraz pocałował.-Chodź odprowadzę cię do domu.
Chłopak zaprowadził mnie pod same drzwi, dał buziaka w policzek i wrócił do siebie. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Było po 18 kiedy weszłam do pokoju. Na swoim łóżku leżała Jade. Na kolanach miała laptopa. Kiedy mnie zauważyła odłożyła go na łóżko obok siebie i wstała.
-Gdzie ty byłaś? Rodzice są wścielki, że byli tu jacyś dziennikarze. Czekaliśmy na Ciebie, ale nie wracałaś, więc razem z babcią poszli cię poszukać. Powinni zaraz..-Usłyszałyśmy jak na dole otwierają się drzwi.- Cóż, lepiej do nich idź. Życzę ci powodzenia.-Uśmiechnęła się do mnie i wróciła do swojego laptopa. Odłożyłam telefon i słuchawki na szafke. Założyłam jeszcze tylko bluze przez głowę i zeszłam na dół. W kuchni siedzieli rodzice z babcią. Babcia robiła herbatę, a rodzice o czymś rozmawiali. Wyczuwam napięcie. Będzie kłótnia. Trudno, nie ominie mnie to. Weszłam do pomieszczenia. Wszystkie pary oczu spojrzały się na mnie. Na twarzy mamy i babci zawitała ulga, że jestem w domu i nic mi się nie stało. Natomiast tata patrzył na mnie mrużąc oczy. Był zły. Bardzo.
-Co to za chłopak? Co ty sobie wyobrażasz? Przyjechaliśmy tu do babci, a nie żebyś romansowała z jakimiś gwiazdami. Jeśli spotkasz się z nim jeszcze raz i do domu babci przyjdą kolejni reporterzy to od razu wracamy do Nowego Yorku.-Chciałam coś powiedzieć, ale tata podniósł palec do góry. Jeszcze nie skończył mówić.-Narazie masz nigdzie nie wychodzić. Razem z mamą zastanowimy sie jak cię ukarać.-Zaśmiałam się.
-Ukarać? Jestem już pełnoletnia i nie musisz mnie karać.
-Nadal z nami mieszkasz, a do kiedy tak jest, to ja i mama decydujemy o tym gdzie, z kim i kiedy wychodzisz.-krzyknął. Babcia i mama tylko się przyglądały. Niech tak zostanie. Nie lubie się z nimi kłócić.
-Dobrze wiesz, że już dawno chciałam się wyprowadzić, ale to ty mi nie pozwalałeś. Mama się zgodziła. Więc jeśli nadal uważasz, że to ty powinieneś decydować o moim życiu to jesteś w błędzie.-Odwróciłam się, poszłam do korytarza i zaczęłam ubierać moje buty.
-Jeszcze nie skończyliśmy.-powiedział tata pojawiając się w korytarzu.
-Ty nie skończyłeś, ja już dawno.-oznajmiłam wychodząc na zewnątrz. Dobrze, że jeszcze będąc w pokoju założyłam bluzę, ponieważ zaczęło trochę wiać. Szłam chodnikiem kierując się do..tak właściwie to nie wiem gdzie, po prostu szłam przed siebie. Tata poważnie mnie wkurzył. Jeśli myślał, że ma jeszcze nade mną jaką kolwiek władze, to już od dawna żył w błędzie. Osiemnastkę skończyłam już kilka miesięscy temu (w lutym) i już miesiąc po moich urodzinach oznajmiłam rodzicą, że chce się wyprowadzić. Mama się zgodziła, natomiast tata był absolutnie na nie. Powiedział wtedy cytuję 'To że miałaś miesiąc temu urodziny, nie czyni cię dorosłą. Nigdzie się nie wyprowadzasz, zostajesz tutaj. To jest ostateczna decyzja.' Zła wtedy wróciłam do siebie. Nie rozumiałam go. No bo dlaczego miałby się nie zgodzić. Pieniądze mieliśmy, więc to nie był problem. Na mieszkania patrzyłam i znalazłam kilka ciekawych miejsc. Wszystko czego potrzebowałam miałam. Ale on i tak był na nie. Wtedy odpuściłam. Teraz nie zamierzam. Będę się spotykać z Niall'em jeśli będę tego chciała. Spotykać jak przyjaciele, nie jak para. Tak dla wyjaśnienia.
Szłam już jakiś czas. Było ciemno. Chciałam zobaczyć która jest godzina, sięgnęłam do kieszeni po telefon, ale nie zastałam go tam. No tak super.  Zostawiłam go na szafce. Fajnie. Teraz nie wiem gdzie jestem, która jest godzina i co ze sobą zrobić. Jestem genialna. Szukałam jakiejś tabliczki z napisem ulicy, zauważyłam jakąś wille na której była nazwa ulicy. 'Egerton Crescent'. Boże brzmi tak bogato. Gdzie ja doszłam? Chodziłam po jakiejś bogatej dzielnicy ubrana z zwykłą szarą bluze z liczą 94, czarne legginsy i czarne vansy. Po drodze rzadko kiedy przejechał jakiś samochód. Muszę się dowiedzieć jak dojść na ulice na której mieszka moja babcia i musze wiedzieć która jest godzina. Nie mogę tak po prostu zapukać do jakiegoś wielkiego domu, w którym na pewno mieszkają jacyś milionerzy albo gwiazdy wejść i zapytać o godzine i droge do jakiejś tam ulicy. No ale chyba nie mam wyjścia. Szłam jeszcze kawałek po chodniku, aż w końcu wypatrzyłam jeden z mniej eleganckich domów. Podeszłam do bramy i zauważyłam z daleko jadący samochód. Jechał coraz wolniej co może oznaczać, że ktoś mieszka gdzieś tutaj blisko. Nagle zatrzymał się na podjeździe willi przy której stałam.
O nie, ale sie wpakowałam.
Z auta wysiadła kobieta około 40-stki. Miała blond włosy i duże oczy. Ubrana była elegancko, co tylko utwierdzało mnie w tym, że prawdopodobnie tu mieszka. Chciałam się odwrócić i odejść z nadzieją, że w tych ciemnościach nie zauważy mnie. Niestety. Szczęście mi nie dopisuje.
-Mogę w czymś pomóc?-Zapytała. Miała bardzo przyjemny głos. Wydaję się miła. Może pozwoli mi skorzystać z telefonu. Odwróciłam się do niej. Kobieta podeszła do mnie.
-Umm..-Zająkałam się.-Bo ja się zgubiłam i nie wiem nawet która jest godzina, bo telefon zostawiłam w domu i czy umm..mogłabym skorzystać z telefonu?-Zapytałam niepewnie. Kobieta się uśmiechnęła i skinęła głową. Uśmiechnęłam się i podziękowałam. Zaprosiła mnie do środka domu. Trochę to dziwne, że nie boi się że mogę być jakimś złodziejem. Widocznie ma jakąś ochronę i tacy jak ona nie boją się o to że zostaną okradzeni. Wprowadziła samochód, a ja weszłam na teren posiadłości. Kiedy wyszła z auta pomachała do mnie ręką żebym poszła za nią. Ruszyłam więc i już po chwili znajdowałam się w środku domu, znaczy willi. 
-Dzieńdobry.-Przed nami stanęła tęga kobieta z przyjemnym wyrazem twarzy. Czy w tym domu wszyscy są tak mili?
-Witam Felicio, czy mogłabyś zaparzyć dwie herbaty?-Tęga kobieta uśmiechnęła się i skinęła głową. Kiedy chciała już iść blondynka zatrzymała ją jeszcze.-Czy on już wrócił?
-Tak, jest u siebie.-Gospodyni odwróciła sie i skierowała chyba do kuchni.
-Jestem Laura.-Kobieta odwróciła się do mnie i podała mi rękę. Uśmiechnęłam się lekko zmieszana.
-Emm, a ja Sarah.-Pani Laura uśmiechnęła się i zabrała rękę. 
-Tak, wiem.-Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam. Pewnie widziała mnie w telewizji tak jak już chyba wszyscy.- Proszę cię idź usiądź w salonie.-Ręką pokazała gdzie mam iść.-Ja za chwilkę do ciebie dojdę. Skinęłam głową. Chciałam tylko zadzownić, nie przyszłam tu na herbatkę. Pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos.
-Dobrze, a czy będę mogła skorzystać z telefonu?
-Tak, ale proszę cię usiądź. Zaraz do ciebie przyjdę.-Zniknęła na schodach, a ja skierowałam się we wskazanym wcześniej kierunku. Usiadłam na czarnej sofie i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na ścianie wisiały zdjęcia. Niestety z tej odległości nie mogłam się dopatrzeć co przedstawiały. Na przeciwko kanapy wisiała wielka plazma. Miała chyba ze 100 cali i nie, nie przesadzam. Spojrzałam na swoje ubranie i zauważyłam na spodniach małą szarą plamkę. Natychmiast próbowałam ją zetrzeć ręką, ale nie schodziła. Było mi głupio, ponieważ ta kobieta była bardzo ładna i na dodatek pięknie ubrana. A ja nie prezentowałam się dziś najlepiej. W pokoju pojawiła się Pani Felicia niosąca herbety. Uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłam. Postawiła gorący napój na szklanym stoliku i wyszła. Pewnie z powrotem do kuchni. 
-Mamo wróciłaś?-Usłyszałam znany mi głos. O nie. Nie. Nie. Nie. A więc pani Laura to jego matka? Jest źle. Bardzo źle. Zaczęłam się rozglądać za czymś w rodzaju kryjówki, ale nic nie spełniało jej wymogów.-Mamo?-Boże on tu idzie. Słyszę jego głos coraz wyraźnij. Boże chyba umrę. Poprawiłam włosy, jeszcze raz przetarłam spodnie, żeby plamka chociaż trochę zeszła.-Mamo, czemu nic nie mówisz?-Wszedł do salonu. Zauważył mnie. Zrobił wielkie oczy. Pewnie był nieźle zdziwiony. Zastanowiłam się dlaczego ja tak właściwie zgodziłam sie wejść do środka? Mogłam poprosić Panią Laure tylko o telefon, nawciskać kitu że moi rodzice pewnie się denerwują i spadać. Ale nie oczywiście musiałam za nią pójść. Niall patrzył się na mnie, nie wiedząc co powiedzieć. Patrzyłam na niego nie pewnie. Miał na sobie szare dresy, które nisko zwisały na jego biodrach, białą koszulkę i białe skarpetki. Włosy miał jak zwylke perfekcyjne. Powoli do mnie podszedł. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy złapał mnie za biodra. Jego oczy wpatrywały się w moje, a ja nagle poczułam, że tęskniłam za nim jak jeszcze na nikim. Nie kontrolując swoich ruchów przytuliłam się do niego. Chłopak od razu przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Swoje duże dłonie położył na moich plecach. Ściskałam jego bluzke bardzo mozno, pewnie ją gniotąc. Moja głowa była na jego torsie. Poczułam jak jego ręce poruszają się na moich plecach. Jego głowa wylądowała na czubku mojej. Niesamowite, że był ode mnie aż o tyle wyższy. Poczułam jak składa pocałunki na czubku mojej głowy. Lekko się od niego odsunęłam. Zauważyłam  jego mame, która była przebrana w bardziej domowe rzeczy uśmiechnęła się do mnie i puściła mi oko. Zniknęła za ścianą. Spojrzałam na twarz Niall'a, która wpatrywała się w moją.
-Nie mam pojęcia co tutaj robisz, ale cieszę się, że tu jesteś. Nawet nie wiesz jak bardzo tękniłem.-Przybliżył swoją twarz do mojej. Nie, proszę nie całuj mnie. Mieliśmy być przyjaciółmi. Chyba zauważył, że nie chce żeby mnie całował, bo po chwili poczułam jego usta na swoim policzku. Oderwał się ode mnie i uśmiechnął. Czułam mokry ślad w miejscu gdzie mnie pocałował. Odwzajemniłam jego uśmiech. 
-Też tękniłam.-Powiedziałam. Przygryzł swoją wargę.-Mam do Ciebie prośbę.-Niall spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Jaką?-Zapytał.
-Spędźmy ze sobą najwspanialsze lato.-Powiedziałam oblizując wargi. Spojrzał na mnie karcąco. Ups, mam go nie prowokować. Okay.
-Umm..Jak przyjaciele?
-Nie.-Spojrzał na mnie z nadzieją.-Jak najlepsi przyjaciele.
Przepraszam Niall.
Nie mogłam pozwolić sobie na zakochanie. Musze go trzymać na dystans. Skinął głową i jeszcze raz mnie przytulił. To lato będzie nie zapomniane. Niech tylko nic tego nie zepsuje. 




PRZECZYTAŁEŚ? SKOMENTUJ :) 
Dla ciebie to tylko minuta, a dla mnie motywacja.

3 komentarze: